Dla mieszkańców Śląska poszukiwanie polskiego słowa pisanego stało się szczególnie istotne w momencie, gdy Śląsk przeszedł pod panowanie pruskie, a Rzeczpospolita Szlachecka zakończyła swój samodzielny byt państwowy. Pamiętano o polskich korzeniach i szukano polskiego słowa, jednak władze pruskie nie zezwalały na druk polskich książek i czasopism.
Pierwsze próby drukowania książek po polsku wyszły ze strony Józefa Lompy w 1840 r. Władze nie wyraziły wówczas zgody. Dwa lata później tego samego bezskutecznie próbował proboszcz bytomskiej parafii Najświętszej Marii Panny Józef Szafranek. Nie udało się również Fryderykowi Weilshäuserowi z Opola, który chciał tam wydawać polską gazetę. W tym samym roku burmistrz Pszczyny Johann Christian Schemmel uzyskał co prawda zgodę władz na wydawanie „Tygodnika Polskiego”, ale udało się to tylko dlatego, iż Schemmel argumentował, że zawarte tam treści będą podnosić oświatę rolniczą, a także i ogólną mieszkańców Śląska. Kiedy gazeta zaczęła już wychodzić „przemycano” w niej również inne treści. Publikowano różne opowiadania, bajki, czasami fragmenty pamiętników oraz, co najważniejsze, podawano informacje dotyczące życia, zarówno gospodarczego, jak i kulturalnego na całym Górnym Śląsku. Niestety w 1846 r. zaniechano druku gazety.
Wszystko diametralnie zmieniło się w okresie Wiosny Ludów (1848-1849), kiedy to władze pruskie zmuszono do zniesienia cenzury państwowej. Obawiając się społecznych rozruchów czy nawet rewolucji, Hohenzollernowie byli zmuszeni przyznać poddanym wolność słowa. Reakcją na to było powstawanie nowych czasopism i drukarni.
Piekary i sąsiedni Bytom niewątpliwie bardzo silnie przyczyniły się do rozwoju polskiej prasy na Śląsku. W Bytomiu dzięki działalności polskiej inteligencji świeckiej i duchownej (głównie skupionej wokół księdza Szafranka) krzewiono język ojczysty i kulturę rodzimą. Z kolei w Piekarach proboszcz piekarskiego kościoła Jan Nepomucen Ficek redagował „Tygodnik Katolicki”. Początkowo wychodził tutaj także „Dziennik Górnośląski”, przeniesiony później do Bytomia.
Właściwie w tym czasie na Śląsku działały jednocześnie dwie drukarnie (chodzi oczywiście o oficyny wydające po polsku). Była to drukarnia Nowackiego w Mikołowie oraz drukarnia w Niemieckich Piekarach, należąca do Teodora Heneczka.
Heneczek naprawdę nazywał się Heneczkowski. Pochodził z Częstochowy, a w Piekarach znalazł się dzięki współpracy z księdzem Fickiem. Kiedy tu przyjechał, założył własną drukarnię wraz z introligatornią. Ale niestety nie był osobą znaną, zarówno mieszkańcom Piekar, jak i całego Śląska. Dlatego też, aby jego wydawnictwa „uwiarygodnić”, zastosowano swoisty wybieg. Otóż do 1849 r. jego wydawnictwa są oznaczone napisem: „Drukiem Józefa Heera w Piekarach”. Tak naprawdę ich wydawcą był Heneczek, ale jego wydawnictwa firmowane były przez osobę dobrze znanego w Piekarach i okolicy ekonoma Józefa Heera (był on zarządcą dóbr Donnersmarcków w Piekarach).
Jego pierwsza pozycja wydawnicza to książeczka z 1847 r. „Ołtarzyk mały, albo ćwiczenie się w nabożeństwie dla młodzieży katolickiej”. Z jego drukarni wychodziły głównie książki do nabożeństwa, modlitwy, pieśni oraz czasami broszury ludowe. Dużą popularnością cieszyły się wówczas także śpiewniki, jak chociażby „Śpiewnik kościelny” czy „Dostateczny śpiewnik kościelny i domowy wraz z książką modlitewną”. Czasami były to bardzo obszerne pozycje, jak chociażby wspomniany „Dostateczny śpiewnik…”, który Heneczek opracował wespół z księdzem Fickiem oraz Karolem Piekoszewskim. Pozycja ta liczyła około 1 000 stron, więc jak na tamte czasy była niezwykle obszerna.
Co ciekawe, książki w drukarni Haneczka wydawano w różnych wersjach. Były więc książki tanie, przeznaczone dla szerokich rzesz mało zamożnych czytelników oraz „wersje luksusowe” tych samych książek, a więc oprawione w skórę i pozłacane.
Innym ciekawym aspektem jego działalności był fakt, iż z jego (i być może księdza Ficka) inicjatywy powstał swoisty komitet doradczy, w skład którego weszli księża. Ich zadaniem były wskazówki co do wydawania bardziej wartościowych pozycji dla wiernych, czasami cenzurowanie rękopisów. Dzięki temu jego drukarnia w ogromnej części stała się wydawnictwem dzieł katolickich, co zapewniało szeroką rzeszę odbiorców, a co za tym idzie, możliwość kształtowania ich opinii. Niespodziewanie w 1872 r. Teodor Heneczek sprzedał swoją piekarską drukarnię i wyjechał do Galicji. Tak naprawdę nikt nie wie, dlaczego tak zrobił. Część badaczy twierdzi, że uciekał przed kłopotami ze strony władz pruskich (Galicja cieszyła się szeroką autonomią). Inni mówią, że stchórzył i nie chciał już publikować po polsku. Jeszcze inni są przekonani, że po prostu pokłócił się z ks. Fickiem bądź miejscowymi notablami i obrażony wyjechał. Pozostają nam tylko spekulacje, gdyż prawdziwego powodu chyba już nie poznamy. Prochy Heneczka spoczywają na cmentarzu w Nowosielcach Kozickich na Pogórzu Przemyskim.
Jakie by nie były powody wyjazdu z Piekar Teodora Heneczka, to pozostawił po sobie niezwykłe dziedzictwo. Piekary zyskały renomę ważnego ośrodka wydawniczego. Rozwinął się niezmiernie druk czasopism. W Piekarach drukowano między innymi:
– W latach 1848-1849 „Dziennik Górnośląski” – pismo o profilu narodowym, którego druk po pierwszym okresie „piekarskim” w drukarni Heneczka przeniesiono do Bytomia. Było czytane głównie przez chłopów, robotników i rzemieślników. Z gazetą współpracowali: Józef Lompa, Józef Szafranek, Józef Łepkowski i Emanuel Smółka.
– W latach 1848-1850 „Tygodnik Katolicki” – o charakterze religijnym. Było to pismo Towarzystwa Maryańskiego w Piekarach redagowane i opracowane przez księdza Ficka i innych jezuitów – Peterkę i Praszałowicza. Pismo było skierowane do katolików, a zamieszczano w nim wiadomości kościelne, pouczenia moralne, opisy miejsc świętych, opowiadania dotyczące historii Kościoła. Z gazetą współpracowali m.in.: ks. Józef Laxy, ks. Szymon Perzych i ks. Bernard Purkop.
– W latach 1868-1872 „Zwiastun Górnośląski”, założony z inicjatywy księdza Adriana Włodarskiego, biskupa wrocławskiego, redagowany przez księdza Bernarda Purkopa oraz Karola Miarkę. Od 1870 r. „Zwiastun” wychodził w każdy wtorek, wraz ze stałym piątkowym „Dodatkiem” zawierającym najnowsze wiadomości z toczącej się wojny francusko-pruskiej. Tygodnik poruszał sprawy religijne, polityczne, astronomiczne, gospodarcze, ekonomiczne, ale zawierał również literaturę, kronikę oraz prywatne doniesienia. Z gazetą współpracowali m.in.: Juliusz Ligoń, Wawrzyniec Hajda i Karol Miarka. Pismo było wydawane przez Heneczka i z czasem stało się tak popularne, że wysyłano je na cały świat (USA, Teksas, do osady Panna Maria, San Antonio czy Bandera).
– W latach 1870-1873 „Promotor nabożeństwa do św. Józefa i Przenajświętszej Rodziny”, był to periodyk głównie o tematyce religijnej.
Należy zwrócić uwagę na fakt, iż w tamtych czasach społeczność Piekar nie liczyła wielu mieszkańców i jednoczesne istnienie tak wielu tytułów prasowych wydaje się wręcz niezwykłe.
Heneczek sprzedał swoją drukarnię Adolfowi Ligoniowi oraz Franciszkowi Świdrowi. Ci założyli spółkę i od tego momentu (w latach 1888-1900) wydawali „Gwiazdę Piekarską”. Gazeta ta poruszała sprawy polityczne, społeczne i oświatowe. Jej pierwszym redaktorem był J. Tuszyński, a potem S. Czerniejewski. Przez rok do pisma dołączano dodatek „Przyjaciel Domowy”. Jednakże gazeta nie przynosiła dochodów, dlatego właściciele drukarni odstąpili ją redaktorowi Czerniejewskiemu. W ten sposób była wydawana przez następnych 13 lat. Ale kiedy Czerniejewskiemu zaproponowano objęcie redakcji „Gazety Katolickiej”, zrezygnował on z wydawania „Gwiazdy Piekarskiej”. Z istnieniem tej gazety związany jest pewien ciekawy fakt. Dodatkiem do niej był „Miesięcznik Żartobliwy. Pismo dla śmiechu i zabawy”, gdzie po raz pierwszy w historii propagowano śląski humor. Wychodził tylko przez rok, bo… nie był poczytny.
Inną piekarską gazetą był „Głos znad Brynicy”, który utrzymał się tylko przez rok (lata 1925-1926) i był tygodnikiem poświęconym sprawom oświatowym i społecznym. Sukcesem pisma był fakt, iż docierał do bardzo szerokich rzesz tutejszych czytelników, a mianowicie mieszkańców Szarleja, Wielkich Piekar, Brzezin, Brzozowic, Kamienia czy Wielkiej Dąbrówki. Redakcja i administracja gazety mieściła się na ulicy Kamieńskiej 52 w Szarleju (dziś ul. Wyszyńskiego). Redaktorem wybrano Jana Ludygę. Gazeta utrzymywała się dzięki zamieszczaniu ogłoszeń, informacji i reklam, ale dotacje gmin i reklamy firm kupiecko-rzemieślniczych nie zapewniły jej prosperowania na rynku. Co ciekawe, była wydawana w niemieckim Bytomiu.
W latach 30. XX w. istniała także „Gazeta Szarlejsko-Piekarska” wydawana w niewielkim nakładzie (około 200 egzemplarzy miesięcznie) i przekształcona później w „Gazetę Piekarską”, która wychodziła dwa razy w tygodniu.
Wybuch II wojny światowej przekreślił istnienie wielu tytułów czasopism, także tych wydawanych w Piekarach. W okresie PRL-u niechętnym okiem patrzono na wydawanie lokalnych gazet, powstających poza „czujnym okiem PZPR”. Obecnie mieszkańcy miasta starają się kontynuować dawne tradycje, gdyż w mieście funkcjonuje filia „Dziennika Zachodniego” czy też kilka gazet parafialnych (np. „Z Piekarskich Wież” przy Bazylice Piekarskiej, „Zwiastun Nieustającej” parafii w Kozłowej Górze, „Budujemy Kościół Boży” przy parafii św. Rodziny, „Głos Józefa” przy parafii na Józefce). Ponadto istnieje związany z Radiem Piekary samorządowy „Głos Piekarski” oraz rywalizujący z nim prywatny „Przegląd Piekarski”. W latach 2011-2014 wydawany był dwutygodnik „Twoje Piekary”.
W epoce globalnej sieci powstało wiele stron internetowych poświęconych tematycznie Piekarom Śląskim. Tworzą je mieszkańcy Piekar, więc „duch Heneczka” jest tu ciągle żywy.